Odcinek 04 – „Okonie żarłoki – instynkt czy bulimia...”
Ryby wód krajowych – okonie (Perca fluviatilis) – esej
Odcinek 04 – „Okonie żarłoki – instynkt czy bulimia…”
Dzisiejszy odcinek eseju dotyczący zachowań okoni – może niektórym wydawać się dość drastyczny. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że takimi stworzyła te ryby natura i te zachowania drapieżników można zaobserwować zarówno w akwarium jak i w środowisku naturalnym. Z tym, że w akwarium troszkę łatwiej obserwuje się ryby.
W wielu pozycjach literatury fachowej czytałem o dość powolnych przyrostach okoni. Prawdopodobnie tak właśnie jest. Ale w akwarium stosunkowo ciepła woda, brak możliwości wędrowania, łatwość w zdobywaniu pokarmu i dostatek pokarmu w połączeniu z atomową przemianą materii okoni powodują, że okonie rosną dość szybko, a nawet bardzo szybko. W sprzyjających warunkach akwariowych zarejestrowałem średnie tempo przyrostu do około 1,20 cm miesięcznie. Dla akwarysty jest to okupione potrzebą dostarczania bardzo dużych ilości pokarmu. Z czasem bardzo męczące stają się też koszty pokarmu. Oczywiście część robactwa latem można próbować pozyskiwać samemu w miarę tanio, ale zimą… . W dodatku kiedy okazało się, że moje okonie są „roślinożerne” zostałem zmuszony do regularnych dostaw wszelkiego rodzaju żywych rybek. Z czasem kupowanie nawet w cenach hurtowych rybek akwariowych – jakby nie było mikrych pod względem mięsności – z przeznaczeniem na pokarm, zaczęło przekraczać moje skromne możliwości finansowe. Okonie rosły i rósł ich apetyt. Doszło do tego, że praktycznie każda dostawa rybek, która miałem nadzieję że wystarczy choć na tydzień, była pożerana w kilkanaście sekund.
Na filmiku – Wpuszczone gupiki znikają momentalnie.
Na podstawie powyższego filmiku można też zaobserwować jak doskonale okonie wyczuwają swoje ofiary linią boczną. W zamieszaniu jeden z gupików skrył się za dużym korzeniem znajdującym się na środku akwarium i jeden w zaroślach po prawej stronie. Kiedy na lewej części akwarium ostatni gupik został zjedzony z powierzchni wody, w 34 sekundzie widzimy jak okonie zgodnie zaczynają przemieszczać się w prawą stronę. To nie jest przypadkowy ruch jednego okonia, tylko zsynchronizowany ruch wszystkich okoni, które doskonale wyczuwają linią boczną gupika przemieszczającego się w ukryciu za korzeniem. W 39 sekundzie, kiedy gupik pojawia się w zasięgu wzroku okoni następuje atak, którego już filmik nie zdążył zarejestrować. Niestety mój aparat ma ograniczenia czasowe długości filmików.
Wracając do tematu żarłoczności okoni. Okonie coraz częściej bywały głodne. Zdawałem sobie sprawę, że muszę zmienić skalę pokarmową, ale zimą nie było to łatwe. Na szczęście z pomocą przyszli koledzy z Koła Grodzkiego PZW w Jeleniej Górze. Za bezpośrednią inicjatywą i pomocą zostały zakupione żywe rybki – żywiec, który został zakupiony przez mojego serdecznego przyjaciela w pewnym jeleniogórskim sklepie wędkarskim. Właściciel sklepu osobiście z najwyższą starannością wyselekcjonował rybki oraz profesjonalnie zapakował i przygotował do transportu prawie na drugi koniec Polski do Iławy. Rybki przetransportował kolega, który swego czasu okresowo odwiedzał Iławę samochodem w celach zawodowych. I tym oto sposobem pojawiły się u mnie rybki (przede wszystkim słonecznica i płotki), które miały mi pozwolić troszkę odetchnąć z wyżywieniem okoni.
Na fotce – Pierwszy transport rybek w trakcie aklimatyzacji przed wpuszczeniem do akwarium.
Kiedy wreszcie pierwszy transport żywca był już zaaklimatyzowany i gotowy do wpuszczenia w akwarium, mnie nurtowały pytania i wątpliwości. Czy to jednak nie za wcześnie… czy rybki nie są za duże dla okoni… czy okonie jeśli w ogóle zaatakują to zdołają dogonić i upolować – jakby nie było – szybkie i zwinne płotki i słonecznice… kiedy okonie zaczną skutecznie polować, to na jak długo wystarczy taki transport… i w końcu, czy wystarczy tlenu w akwarium w obliczu tak nagłego przerybienia…
Mocno zaciekawiony wpuściłem w końcu żywiec do akwarium. Podczas wpuszczania rybek, w zbiorniku nastąpiło totalne zamieszanie, a okonie spłoszone pochowały się pod korzeniami i wśród roślinności. Intensywnie obserwowałem okonie, ale one jak zahipnotyzowane, leżały na dnie. Przez pierwsze godziny praktycznie nic ciekawego się nie działo. Żywiec wesoło baraszkował po całym akwarium, a okonie jakby się bały swojego jedzenia, ani drgnęły ze swoich stanowisk ukrycia. Kiedy późnym wieczorem chciałem już zrezygnowany położyć się spać – w akwarium coś drgnęło. Pierwszy okonek znienacka strzelił w ławicę żywca. Uczynił to błyskawicznie, precyzyjnie – rzekłbym wspaniale. Zaatakował płotkę niewiele mniejszą od siebie. Chwycił ją do pyska od strony ogona i zaczął wyczyniać istny taniec gwałtownie szarpiąc całym ciałem z taką siłą, jakby chciał złamać wystającej w trzech czwartych z pyska płotce kręgosłup. W końcu okoń wykonując gwałtownie precyzyjny ruch korpusem ciała wypluł z pyska upolowaną przed chwilą płotkę, ale zrobił to w taki sposób aby wprawić wypluwaną płotkę w ruch obrotowy. Okoń sam kierując się w przeciwnym kierunku do obracającej się płotki sprawnie pochwycił (zassał) ponownie oszołomioną płotkę, tym razem już w odpowiedni sposób – głową płotki w kierunku pyska okonia. Oczywiście tak jak wspomniałem zaatakowana płotka była niewiele mniejsza od atakującego okonia i nie zmieściła się w całości w żołądku. Okoń pływał z wystającym ogonem swojej ofiary tak długo aż udało mu się w końcu połknąć ją w całości. Taki proceder obserwowałem potem wielokrotnie, czas połykania wynosił od kilku do kilkunastu godzin.
Na fotce – Zbyt duża upolowana płotka nie zmieściła się okoniowi do żołądka.
Na fotce – Zbyt duża upolowana płotka – okoniowi to wcale nie przeszkadza.
Na fotce – Zbyt duża upolowana płotka będzie trawiona i sukcesywnie połykana coraz głębiej w czasie do kilkunastu godzin.
Na fotce – Zbyt duża upolowana płotka – po kilku godzinach z pyska okonia wystaje już tylko końcówka płetwy ogonowej ofiary.
Po pierwszym jakże spektakularnym ataku okonia na dość dużą płotkę, reszta okoni także ruszyła nagle do akcji. W jednym momencie nastąpił dosłownie szał żerowania. Okonie zaczęły atakować bez opamiętania. Wprawiły mnie w osłupienie, kiedy po upolowaniu swoich ofiar, nie zaprzestały ataków. Sprawnie i z całą zawziętością kontynuowały swoje ataki. Po chwili z ich pysków wystawały już nie tylko pojedyncze ogony ofiar, ale nawet podwójne.
Na fotce – za korzeniem możemy dostrzec dwa ogony wystające z pyska okonia.
Na fotce – dwa ogony ofiar wystające okoniowi z pyska – okoń w ukryciu za korzeniem będzie je połykał przez kilka godzin.
Fotki nienajlepszej jakości, ale robione spontanicznie, w pospiechu. Dodatkowo okonie nie lubią być fotografowane. W podlinkowanych powiększeniach można jednak wypatrzeć ogony ofiar okoni.
Widziałem w akwarium rekordzistów nawet z trzema ogonami wystającymi z pyska, niestety nie udało mi się tego sfotografować. Okonie zazwyczaj decydują się na wielokrotne ataki, kiedy mają do dyspozycji mniejsze ofiary i nie muszą ich obracać głową do przodu po upolowaniu.
Czasami potrafią przeleżeć na dnie w bezruchu nawet cały tydzień, ale kiedy przychodzi ich pora, rzucają się na swoje ofiary z całą determinacją i obżerają się bez opamiętania.
Na zakończenie tej części artykułu pragnę złożyć serdeczne podziękowania wszystkim osobom, które osobiście i z dużym zaangażowaniem przyczyniły się do organizacji pierwszej akcji dokarmiania moich „roślinożernych” okoni.
Ciąg dalszy nastąpi – niebawem:
Odcinek 05 – „Cierpliwość okonia i granice jego zmysłu rejestracji ruchu”