Odcinek 06 – „Okonie i ich humorki oraz relacje ze współlokatorami – raki i inni”
Ryby wód krajowych – okonie (Perca fluviatilis) – esej
Odcinek 06 – „Okonie i ich humorki oraz relacje ze współlokatorami – raki i inni”
Na wstępie muszę zaznaczyć, że ten artykuł został napisany, w 2014 roku a materiały do niego sięgają wiekiem 2009 roku. W tych latach jeszcze nie było zakazu trzymania Raków Luizjańskich w akwarium. Dziś ten gatunek jest na liście IGO (Inwazyjne Gatunki Obce) i jego hodowla w akwariach jest zabroniona.
Kiedy spróbowałem poszukać konkretnej definicji pojęcia – instynkt, okazało się, że nawet nauka definiuje to pojęcie na różne sposoby. Generalnie jednak można by spróbować określić instynkt jako ciąg zachowań, które są wykonywane bez udziału świadomego umysłu i zachowania te nie są efektem myśli, rozumu. Chyba każdy z nas zgodzi się też, że ryby – w tym też okonie – kierują się właśnie instynktem. Ale odważę się postawić teorię, że u różnych zwierząt instynkty mają różne stopnie rozwoju i zaawansowania.
Można by też zapytać – gdzie jest granica pomiędzy działaniem instynktownym, a już nie tylko instynktownym? Czy zdolność do uczenia się ryby może być tylko instynktowna? A czy „humorki”, „niesnaski” i w końcu „sportowa” złośliwość wobec innych gatunków to też tylko instynkt? Na każdą fazę życia – począwszy od fazy larwalnej aż po stare, dorosłe osobniki, ryby wykształciły bardzo różnorodne metody pozwalające na przetrwanie. Posiadają również spore zdolności przystosowawcze. Oraz szeroko pojęty właśnie instynkt, który w oparciu między innymi o zmysły, kieruje praktycznie całym życiem ryby.
Na fotce – Okoń, czyż to nie jest inteligentne spojrzenie?
W naszym podwodnym świecie ryb, zasady życia wydają się być dość proste. Malutkie ryby jedzą malutkie stworzonka – plankton. Większe ryby jedzą większe stworzonka – wszelkiego rodzaju robactwo i larwy tegoż robactwa, larwy ryb, ikrę, mięczaki, skorupiaki, kijanki itd. Itd. Część ryb też uzupełnia swoje menu bezpośrednio pokarmem pochodzenia roślinnego. W końcu drapieżniki, które po osiągnięciu odpowiedniej wielkości zaczynają żywić się teoretycznie, przede wszystkim innymi rybami, ale praktycznie próbują polować na wszystkie stworzenia, które zmieszczą się im do pyska. Tak też jest i z moimi okoniami. Problem jednak w tym, że okonie często miewają tak zwane „humorki” jeśli chodzi o pobieranie pokarmu. Chyba nie ma takiego wędkarza, który by nie spotkał się z tym problemem
W warunkach akwarium – bywa to dla mnie kłopotliwe i irytujące. Przykładowo przynoszę okoniom piękne rosówki, wrzucam kilka sztuk do akwarium, a tu jak na złość okonie mają właśnie „focha”. Patrzą na ruszające się rosówki z zaciekawieniem, ale zupełnie nie traktują ich jak jedzenia. No i kłopot gotowy. Trzeba wyławiać robale z akwarium, bo jak zdążą się schować w podłoże i tam się uduszą, to rozkładając się mocno podtruwają wodę. Na poniższym filmiku wrzucona rosówka nie wzbudza w ogóle zainteresowania. Kiedy zaczyna się ruszać pod koniec filmiku, jeden z okoni wychodzi spod korzenia zaciekawiony ruchem, ale nie atakuje.
Na filmiku – wrzucona rosówka do akwarium nie wzbudza większego zainteresowania ryb – wędkarzu: dziś idź na grzyby…
Oczywiście karmienie okoni rosówkami nie zawsze kończyło się tak źle, ale niestety wszystko zależało nie tylko od ich głodu, ale też i od aktualnie panującego „humorku” ryb. Wytrawni wędkarze wiedzą i przypisują tym „humorkom” wiele różnych przyczyn atmosferycznych czy też nawet astronomicznych (ruchy ciśnienia atmosferycznego, kierunek wiatru, faza księżyca itd., itd.). I coś w tym jest. Mi tak naprawdę nie udało się tych przyczyn jednoznacznie potwierdzić czy też powtarzalnie usystematyzować. Ale faktem jest, że do dzisiaj wielu znajomych wędkarzy, przed wyruszeniem na ryby (w promieniu do około 20km od mojego domu z akwarium) dzwoni do mnie, żebym spojrzał do akwarium, jak tam się rybki zachowują i czy warto wyruszać aktualnie z wędką nad wodę. Praktycznie zawsze się sprawdza i zróżnicowanie wyników wędkarskich jest zawsze wprost proporcjonalne do aktualnego „humorku” ryb panującego w danym czasie w moim akwarium.
Na filmiku – wrzucane rosówki, tym razem trochę wzbudzają zainteresowanie ryb – jeszcze bez szału, ale to już coś – wędkarzu: dziś możesz spróbować swoich sił z wędką nad wodą…
Z takiej oto przyczyny rozpocząłem rozmyślania i poszukiwania zwierząt do mojego akwarium, które mogłyby pełnić rolę tak zwanych porządkowych, skutecznie sprzątających w akwarium nie zjedzony przez ryby pokarm – najczęściej „mięsny”. Abym nie musiał wyławiać z akwarium rosówek i innego robactwa, którego akurat w danym czasie ryby nie zechciały zjeść. Idealnie pasującymi do tej funkcji okazały się raki. Niestety w owym czasie nie mogłem pozyskać żadnego z naszych rodzimych i chronionych gatunków raka drogą legalną z hodowli – akurat to nie był sezon sprzedażowy. Nie chciałem też czekać ponad pół roku na rozpoczęcie sezonu, więc podjąłem decyzję, że wybiorę coś z raków normalnie dostępnych w sklepach akwarystycznych. Po krótkim intensywnym samo szkoleniu o rakach trzymanych w akwariach wybrałem raka pochodzącego z Ameryki – Rak Luizjański Procambarus clarkii. W wyborze już samego koloru raków, nie bez znaczenia był też głos mojej żony
Zamówiłem raki w sklepie akwarystycznym i już po kilku dniach, po dnie akwarium dumnie maszerowały śliczne – moim zdaniem – Raki luizjańskie.
Na fotkach – Rak luizjański.
Kiedy byłem już pewien, że raki na dobre zaaklimatyzowały się w akwarium przystąpiłem natychmiast do przeprowadzenia testu, czy cały ten pomysł z funkcją powierzoną rakom sprawdzi się, czy też okaże się niewypałem…
Na szczęście raki w tej materii nie zawiodły, szybko rozpoznały co jest jadalne i kiedy tylko coś nadającego się do jedzenie znalazło się na dnie i nie zostało zjedzone przez ryby – raki dzielnie i wytrwale wyjadały.
Na filmiku – kiedy okonie są mocno zajęte „leżingiem” – rak dumnie dzierży w szczypcach rosówkę…
W akwarium pływały wtedy jeszcze oprócz okoni płotki i liny, ryby nie pożarte przez okonie z powodu swoich rozmiarów. Przy wpuszczaniu raków zastanawiałem się, jak przede wszystkim okonie zareagują na nowych współlokatorów. Okazało się, że okonie początkowo całkowicie ignorowały obecność raków, które dzięki swoim pancerzom i rozmiarom były praktycznie dla okoni niejadalne. Jednak z czasem ta z pozoru przyjacielsko obojętna relacja zaczynała ulegać zmianom… ale o tym już w kolejnym odcinku.
Ciąg dalszy nastąpi – niebawem:
Odcinek 07 – „Instynktowne sposoby ryb na przetrwanie z rakami”