Odcinek 07 - "Instynktowne sposoby ryb na przetrwanie z rakami"
Ryby wód krajowych – okonie (Perca fluviatilis) – esej
Odcinek 07 – „Instynktowne sposoby ryb na przetrwanie z rakami”
Na wstępie muszę zaznaczyć, że ten artykuł został napisany, w 2014 roku a materiały do niego sięgają wiekiem 2009 roku. W tych latach jeszcze nie było zakazu trzymania Raków Luizjańskich w akwarium. Dziś ten gatunek jest na liście IGO (Inwazyjne Gatunki Obce) i jego hodowla w akwariach jest zabroniona.
Raki od początku bytności w akwarium rozpoczęły prawdziwe wykopaliska czyli zajęły się kopaniem sobie jam pod korzeniami i budowaniem wręcz fortyfikacji. Zaś szczególnie nocą zaczęły kombinować, jak tu upolować sobie rybę, a wyglądało to tak:
kiedy ryby nocą odpoczywają, są mało aktywne, „śpią”, raki podkradają się do ryby i starają się szczypcami uczepić za płetwę (najczęściej ogonową). Inny sposób raków, to wchodzenie na rośliny lub korzenie nad odpoczywającą rybę i opadanie na rybę z góry aby pochwycić ją szczypcami.
Pochwycona ryba na początku wpada w panikę i próbuje się wyszarpnąć, ale uścisk szczypiec raka okazuje się zazwyczaj baaaardzo silny. Na szczęście ryby miały opracowane instynktowne ciekawe i gatunkowo indywidualne sposoby na pozbycie się uczepionego szczypcami agresora.
Na fotce – polujący, gotowy do skoku rak czeka na rybę przepływającą pod korzeniem…
Oto jak ryby broniły się przed atakami raków.
Liny – to bardzo silne ryby, kiedy kilka zwykłych szarpnięć z rakiem przyczepionym u ogona nie poskutkowało, rozpoczynają ze znaczną siłą „szorować” po kamienistym dnie przez całą długość akwarium, sprytnie układając się tak, aby rak cały czas „orał” dno. zazwyczaj jedno przeciągnięcie po całej długości akwarium wystarczało. Przy kolejnych próbach ataku raka na lina, już wystarczało samo rozpoczęcie „rajdu” po dnie i raki luzowały uścisk szczypiec puszczając się.
Płotki – ciągną z uczepionym rakiem maksymalnie pionowo w górę do powierzchni wody, następnie „lotem koszącym” rozpędzają się w dół, w kierunku dna. Tuż przed dnem wykonują zwrot ciała w taki sposób aby uderzyć rakiem o dno chroniąc jednocześnie przed uderzeniem swoją głowę. Zazwyczaj uderzenie w dno było tak silne, że rak zwalniał uścisk szczypiec. Czasem płotka musiała manewr powtórzyć. Po kilku takich akcjach, raki puszczają rybę już w momencie, kiedy ryba zaczyna zbliżać się do powierzchni wody czyli jeszcze przed pionowym „nurkowaniem” i uderzeniem o dno.
Na fotce – Płotki, ta niżej ze śladami na ciele po walce a rakiem.
No i wreszcie okonie – generalnie raki dużo rzadziej polowały na okonie, a czasami nawet unikały okoni jak ognia. Nocny atak raka na okonia udało mi się zaobserwować tylko kilka razy. Pochwycony szczypcami za ogon okoń natychmiast wygiął swoje ciało tak aby zdołać uchwycić lub zassać raka pyskiem, a kiedy już mu się to udało….. rak uszedł z życiem, ale miał poważne kłopoty pomimo mocnych szczypiec i twardego pancerza.
Na fotce – Okoń mocno wygięty aby chwycić pyskiem raka trzymającego rybę za ogon – sama postać okonia na fotce jest trochę rozmazana, bo okoń był akurat w intensywnym ruchu.
Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień nocami musiały jednak odbywać się wojny raków z okoniami… ale o tym już w kolejnym odcinku.
Ciąg dalszy nastąpi – niebawem:
Odcinek 08 – „Wojenka podjazdowa”