Odcinek 08 – „Wojna podjazdowa”
Ryby wód krajowych – okonie (Perca fluviatilis) – esej
Odcinek 08 – „Wojenka podjazdowa okoni z rakami”
Na wstępie muszę zaznaczyć, że ten artykuł został napisany, w 2014 roku a materiały do niego sięgają wiekiem 2009 roku. W tych latach jeszcze nie było zakazu trzymania Raków Luizjańskich i Raków Pręgowatych (Pręgowanych) w akwarium. Dziś ten gatunek jest na liście IGO (Inwazyjne Gatunki Obce) i jego hodowla w akwariach jest zabroniona.
Z dnia na dzień, z tygodnia na tydzień nocami musiały odbywać się wojny raków z okoniami, co było widać zarówno po śladach walk na ciele okoni jak i po coraz większych stratach w długości odnóży i wąsów raków. Co raz częściej dawały się zauważyć przejawy złośliwości a nawet, tak jakby całych akcji wykonywanych przez okonie przeciwko rakom. W końcu doszło do tego, że okonie nie przepuszczały praktycznie żadnej okazji aby w różnoraki sposób dokuczyć rakom, lub je zaatakować, wcale nie w celu pożarcia – przecież „niejadalnych” opancerzonych i uzbrojonych raków.
Jako przykład i jeden z dowodów tego co tu opisuje zaprezentuję i pokrótce skomentuję filmik.
Na filmiku – okonie dokuczają rakowi jak tylko się da…
Sytuacja na filmiku:
Spadają sobie w wodzie wrzucone na pokarm larwy wodzienia. Wszystkie ryby podniecone akcją jedzenia, wyłapują sobie „robaczki” . Raki także wykazują zainteresowanie jedzonkiem, tylko mają problem, że na dno nic już nie dolatuje, więc kombinują jak tu dostać się na wyższe partie akwarium.
Na filmiku mamy tu osobnika, któremu się to udało, rak jest już na roślinie wyżej, ale ma jeszcze jeden problem – jak tu chwycić choć jednego robaczka balansując jednocześnie na liściu.
Teraz przyjrzyjcie się dokładnie w piętnastej sekundzie filmiku: okoń podpływa od dołu do raka balansującego na liściu, chwyta pyskiem za prawe szczypce i wykonuje delikatne szarpnięcie. Akcja jest bardzo szybka i krótka. Rak jednak nie traci równowagi i nie spada z liścia. Nasuwa mi się pytanie o cel takiego zachowania okonia? Nie jest to atak na raka, żeby go zjeść (wierzcie mi, taki atak głodnego okonia wygląda zupełnie inaczej). Według mnie, to typowe zachowanie złośliwości i antypatii okonia wobec raka. Popatrzmy dalej na filmik: ponieważ „akcyjka” okoniowi się nie powiodła, zaczyna czekać na kolejną okazję…
Teraz przyjrzyjcie się dokładnie w dwudziestej dziewiątej sekundzie filmiku: rakowi na liściu nie udało się chwycić ani jednej larwy, więc decyduje się na manewr skoku, czyli zeskakuje z liścia licząc, że w czasie opadania na dno uda mu się po drodze pochwycić jakąś larwę. To typowe zachowanie tych raków, które często obserwuję w akwarium. Ale w tym przypadku – taki skok raka, to doskonała okazja dla złośliwego okonia, który natychmiast wykorzystuje sytuację i strzela pyskiem w odkryty w tym momencie „brzuch” raka. Ten strzał okonia nie jest atakiem w celu próby zjedzenia raka. Jak na możliwości tego okonia, ten strzał nie jest też zbyt mocny (takiego okonia stać na o wieeele silniejsze strzały), ale zupełnie wystarczył, żeby biedny rak spadł na „ziemię” w sposób już całkowicie niekontrolowany, no i o upolowaniu sobie larwy tym „lotem” rak może już zapomnieć . W tej akcji widać jeszcze, że tak naprawdę biorą udział dwa okonie. Robią to w typowy sobie bardzo synchroniczny sposób. Ten jednoczesny i przez moment zsynchronizowany ruch dwóch okoni daje diametralne powiększenie szans powodzenia akcji, bo gdyby pierwszy okoń nie trafił, to drugi by poprawił. Takie zsynchronizowane działania okoni obserwowałem wiele razy.
Wyżej przedstawiony i opisany filmik to tylko jeden przykład. Takich i innych podobnych akcji okoni widziałem naprawdę sporo. Niestety dzieją się one nagle, trwają krótko i bardzo ciężko jest akurat uchwycić i udokumentować to aparatem. Przez moje akwarium przewinęło się kilka gatunków raków i praktycznie z wszystkimi rakami było podobnie.
Na fotce – popatrzcie sami, czyż nie jest to zła mina okonia, który z uwagą przygląda się rakowi pręgowatemu ukrytemu w zagłębieniu korzenia?
Po wielu obserwacjach właśnie takich zachowań okoni, wraca na myśl teoria o różnym stopniu zaawansowania i rozwoju instynktu. Wraca też pytanie, gdzie jest granica definicji instynkt? Czyż nie nasuwają się nam na myśl cechy jakimi wykazały się okonie, którymi często charakteryzują się też ludzie?
I z tymi retorycznymi pytaniami pozostawię Was drodzy czytelnicy. Jednocześnie gratulując iście akwarystycznej cierpliwości tym, którzy dotrwali do końca tego niełatwego w czytaniu odcinka, dziękuję serdecznie za uwagę.
Ciąg dalszy nastąpi…